Cezarów zabijają zazwyczaj przyjaciele…

…bo są wrogami. — Stanisław Jerzy Lec

Taka myśli mnie dzisiaj naszła. Jestem ciekaw pojak ktoś się może nazwać przyjacielem kiedy ordynarnie nawala. Ordynarnie? A jak inaczej nazwać sytuację kiedy ktoś ‘zapomina’, ‘coś mu wypada’, albo ‘naprawdę nie może’. Jaki to jest szacunek do osoby? Rozumiem, że są sprawy ważniejsze od umówionego spotkania. Takie jak na przykład praca, szkoła. Ale przyjaciel, kolega może wtedy zadzwonić i powiedzieć:

– Przepraszam, ale szef kazał mi zostać w pracy i nie mogę przyjść. Przepraszam.

Jest to stokroć lepsze od SMS’a: “Nie będzie mnie! Pozdrawiam”.
Chociaż w sumie SMS też jest lepszy niż nic…
No, ale przecież wszyscy są zaangażowani i aktywni…
No nic, kończę swoje wypociny, bo staję się coraz bardziej ponury. Ten post miał być inny…

Wszystkiego najlepszego Verdugo…

Posted

in

by

Tags: