Data ostatniego wpisu – 25 marca 2012, ale ponieważ to była tylko integracja z Facebookiem, to należałoby spojrzeć na wcześniejszy wpis z 23 marca, który był… galerią zdjęć Oli. 🙂 Ostatni wpis, który niósł jakąś informację o tym co się dzieje w moim życiu pochodzi sprzed pięciu miesięcy.
Pora nadrobić zaległości.
Category: Szkola
Szkoła, nauka i wszystko związane z nią!

Zacznę od podsumowania ostatniego czasu. Aby niektóre osoby nie musiały wszystkiego czytać, to pogrupowałem je w kategorie: Prywatne, Szkoła (Nauka), ABADA oraz Plany 😛 W ten sposób można przeskoczyć to co Was nie interesuje, a przecież coś na pewno nie interesuje 🙂
Prywatne
Taaa… najłatwiej pisać o sobie. Przez ostatnie pół roku pomimo tego, że wiele się zmieniło w moim życiu to sam się wiele nie zmieniłem i zamiast rewolucji następuje stopniowa ewolucja Quatiego. Co prawda nagle dużo osób zaczęło mi wmawiać, że jestem stary (i pewnie już zmarnowałem życie), ale ja ich niesłucham (tralala!) i zasuwam dalej. Tracąc swój czas na tak bezsensowne czynności jak: Facebook, książki, filmy i seriale. Czasami biorąć aparat i robiąc kilka niebrzydkich zdjęć. No cóż ciągle jestem “no-lifem”, a przynajmniej tak twierdzą niektórzy. Zapytam dziś na imprezie urodzinowej Andrzeja o to. 😛
Szkoła (Nauka)
Czyli “for science bitches!”. Jeżeli jeszcze o tym nie wiecie mam plan pozostać na studiach kilka dni (lat?) dłużej. Ciekawe czy coś z tego wyjdzie szczególnie, że na moim roku takich osób jest sporo, a w tym roku przyjęte na studia doktoranckie… trzy osoby. Moje oceny same nie gwarantują pozycji w rankingu, więc próbuje nadrobić to dodatkową działalnością na rzecz wydziału. I tak koło naukowe jeździ i działa promując wydział i szerząc wiedzę o robotyce i logice rozmytej wśród młodzieży. Wraz z KNR występujemy w prasie, radiu i telewizji. A zgodnie z ostatnim sprawozdaniem z działalności koła trafiliśmy przez ostatnie 11 miesięcy bezpośrednio do ponad 1500 osób (nie licząc tych w radiu i TV).
Prowadziliśmy zajęcia dla Unii Europejskiej – Newton też był uczniem, występowaliśmy na festiwalu nauki, a co pewien czas (średnio raz w miesiącu) prowadzimy wykłady dla młodzieży z robotyki. Dodajmy do tego organizację poznańskiej edycji FLLa (Listopad 2010) i drugiego PozRobota (kwiecień 2011), a zostanie nie wiele czasu na prokrastynacje… to znaczy ciężką pracę naukową. A jednak każdy z nas rzucił się w ambitny plan napisania ciekawej pracy magisterskiej…
A teraz pora na właściwą cześć postu.
ABADA Capoeira – Batizado Berlin 2011.
Jako, że termin fajny (lipiec), cena niska (30EUR), a odległość mała (250km samochodem), to nie mogłem nie pojechać do Berlina na 1-sze Batizado profesora Zinho w tym właśnie mieście. Jak było?
Batizado było małe… raptem 15 sznurów. Więc gościnnie przyjechał profesor Pretao, który też prowadził treningi. Pierwsze co się rzuca w oczy, to różnica pomiędzy nim a Zinho. Pretao wydaje się być bardziej metodyczny i cierpliwy, ale też mniej “ciśnie”. Przykłada ogromną wagę do najmniejszych detali, a treningi są bardzo skoncentrowane na jednej rzeczy. Zinho z kolei robi bardziej uniwersalne treningi, na których nie oszczędza swoich uczniów. Próbuje przekazać idee i i ogólne wzorce. Różnice więc są duże. Każda ze “szkół” Ma swoje zalety i wady. Mi się wydaje, że jest jedynie różnicą gustów komu, który trener bardziej przypada do gustu. Mi treningi i Zinha i Pretao bardzo odpowiadały. Sporo się nauczyłem, a co dla mnie (ostatnio) najważniejsze nabrałem masy chęci do grania capoeira. Brakuje mi tego teraz i chętnie bym się spakował i gdzieś pojechał na roda… ale nie ma gdzie 😛 Pewnie jakby Safira była w Polsce to by wpadła na jakiś pomysł, ale dopóki jest w Anglii, dopóty nie można korzystać z jej ogarnięcia tematu warsztatów w Europie 😛
Co do moich przemyśleń na temat mojego poziomu. To nadal nie jest dobrze… dużo mi brakuje i choć czuję, że bardziej ogarniam w roda i nie daje się bić jak dziecko, to nadal moja gra jest uboga i “krótka”. Widzę wyraźny spadek w swojej kondycji. Szczególnie odczuwam prace nóg, nie mam już takiej siły aby wytrzymać tyle ile kiedyś w cadeira, albo robiąc esquivas. Wykorzystam to jednak jako motywację do treningów. W drugiej połowie sierpnia z Alegrią planujemy uruchomić “program motywacyjny” dla Poznania w postaci Ligi Mistrzów+ (muszę w końcu znaleźć jakąś lepszą nazwę dla tej inicjatywy), gdzie będziemy trenować twardo i fizycznie i muzycznie.
A dlaczego dopiero w drugiej połowie sierpnia. To proste i jasne… bo wracam do Polski dopiero 12-tego. Skąd?
Rumunia.
Czyli dwa tygodnie wśród wampirów. Co tu pisać! Pół spontaniczny wypad do kraju nad morzem czarnym. Chcemy zwiedzić kilka pięknych miejscowości górskich, a na koniec wykąpać się w morzu. Ekipa jest dobra! Miejsce też! Byle tylko pogoda dopisała i nie wybuchła jakaś mała rewolucja 🙂
Znając Andrzeja i siebie postaramy się założyć jakiś kanał na Twitterze/Blipie, gdzie będziecie mogli śledzić naszą podróż 🙂
Dni lecą prawie jak liśćie z drzew. Choć patrząc na nagłe załamanie pogody powinienem napisać jak śnieg na Podlasiu. A właśnie! A propos Podlasia.
W minony weekend odwiedziłem Białystok (koniecznie nazwa musi być wymieniona z akcentem 😛 ). Warsztaty z Zinho były jak zwykle na poziomie. Jako, że było mało gości to miałem okazje pograć trochę w roda (choć jak zwykle mniej niż powinienem). Tymczasem na uczelni piekło. I to nie byle jakie. Chyba w tym roku dziekanat sam się zatopił w papierach, bo nikt nic nie wie. Jednak nie przeszkadza to nam – studentom 🙂
I było by pięknie, gdyby nie Analiza Matematyczna dla Informatyków 2.Ta sama co mnie pokonała prawie rok temu. Znów mam Déjà vu. Coś się Ci prowadzący za szybko zmieniają – więc po co wybieram sobie plan jeśli nie można wierzyć temu z kim się będize miało zajęcia!
A cała reszta? Poza zajęciami z Muppetem raczej wszystko jest jasne i powinno jakoś pójść. ALR też nie są trudne, ale jest trochę jak w polsko-czesko-brazylijskiej telenoweli. Nikt nie wie ‘osochozi’. No, ale tak to już czasami bywa.
Z dobrych wieści – wróciliśmy na salę na treningach. Co prawda ogrzewanie włączą dopiero za kilka dni. Ale to zawsze trochę lepiej niż korytarz (więcej miejsca -> łatwiej zorganizować trening), choć w sumie pieruńsko zimno. Może to i dobrze, bo motywuje do ruszania się.
Teraz już pozostaje czekać na warsztaty we Wrocławiu (Ośmiolecie ABADA Polonia!), a potem może krótki wypad do Czech (choć ostatnio coś kiepsko z tymi wyjazdami za granice [właśnie trwają warsztaty w Belgii z Mestre Camisą, na które chciałem jechać]).
No nic znów brak pomysłów. Wracam do APO i projektu. Najgorsze jest to, że każą nam “Nie myśleć przez palce”, ale jak tylko coś rozpiszę na kartce i zaplanuje to w trakcie implementacji powstaje jedna wielka samowolka. Chyba podświadomie jestem fanem “ExtremeCodingu” 🙂
Ok. Pora wrócić do .NETa 🙂
Z bugiem!