ABADA Capoeira Summer Tour 2009 Part II.

If you want more fotos from the camp at Nove Mesto, please  write to me at: quati.polonia (at) gmail.com

No i w domu po ostatnim zaplanowanym etapie ACST2009.

Więc krótko 🙂

Najpierw wyjazd na dwa dni do Śremu na małą imprezkę ludzi z całej Polski. Siedzieliśmy i przez dwa dni, a raczej noce miło spędziliśmy czas wspólnie się bawiąc – szczególnie na plaży. Obyło się bez większych ofiar – no może Coala miał drobny incydent, który wymagał większej interwencji, ale ogólnie było śmiesznie i bezpiecznie :). Wszyscy się oszczędzali przed atakiem na Wrocław.

We Wrocławiu czekał na nas Furao i Pitbull, którzy zabrali nas do siebie.  Po co pojechaliśmy do Breslau? Ano po to, że na 3 dni miał tam przyjechać instruktor Zinho. Niestety coś nie wypaliło i zostaliśmy skazani na trenigni z Furao. Okazuje się, że Ząbek świetnie prowadzi treningi. A ja sobie przypomniałem co to znaczy wyżymać koszulkę 🙂 W dzień trenowaliśmy a wieczorami chodziliśmy na imprezy. I tak poznaliśmy kilka fajnych klubów: Mananha (polecam – świetny klimat) i Bezsenność (znany klub z dobrą muzyką). A po imprezach na piechotę przechodziliśmy cały Wrocław, ale to jest opowieść na pogawędki przy piwie.

Będać w stolicy dolnego Śląska odwiedliśmy tamtejszy Aquapark było świetnie. Bardzo fajnie urządzone miejsce, choć łatwo tam można zgubić kluczyk do szafki – o czym przekonał się Szwed.

Jako urozmaicenie pobytu Maciek (Pittbull) urządził nam wycieczkę po Wrocławiu – co tylko potwierdziło to, że jest to piękne i ciekawe miasto. Szcególnie ciekawe jest to, że miasto Wratisława nigdy nie śpi i nawet dreptając o 5 rano spotyka się ludzi i otwarte kluby.  W ostatni dzień naszego pobytu dotarli do nas jeszcze ludkowie z innych części Polski. Między innymi: Graduado Pato, Casca Dura, Sou (Gliwice) i Alegria (Poznań), a ogólnie we Wrocławiu bawiliy się z nami Paweł i Karol ze Szczecina. Pobyt we Wrocławiu zakończyła roda i wypad do Bezsenności, z której wraz z Sardinha i Coalą wracaliśmy dość długo (autobus wywiózł nas za miasto i szliśmy ponad 5km do domu z zpowrotem – byliśmy w łóżku dopiero o 4.45), a Safira i Migalha wsiadły nie do tego autobusu (to znaczy autobus ten, ale kierunek zły) i też musiały z buta iść kawał drogi (zasneły około 5.30). Dlaczego godziny są ważne? Bo o 9.30 mieliśmy autobus do Czerniawy-Zdrój – na ostatni etap wypadu 🙂

Czechy… co tu dużo mówić – ja chce jeszcze raz! :]

Najpierw wylądowaliśmy na PKSie Wrocław, gdzie okazało się, że nasz autobus nie kursuje, ale pół godziny później jedzie inny do Świerardowa-Zdrój (2 km dalej, troszkę większe miasto), więc nic złego się nie stało. Na miejsce dotarliśmy około 13.50, gdzie odebrali nas Big Baby, Robocop oraz Atabaque i zawieźli do Novego Mesta pod Smrkiem. I tu się zaczęło!

Obóz trwał 7 dni, w tym 5 dni treningów z Professorem Pacocą, który jest świetnym trenerem. Jego styl jest kompletnie inny od stylu “naszego” Zinho. Jest on bardziej trenerem, gdzie Zinho jest przewodnikiem.

Jako, że była nas piątka (Coala, Sardinha, Migalha i Safira, aha i ja) i dośc wyróżnialiśmy się (pchamy się cały czas do przodu), Pacoca nas “gnębił” niemiłosiernie. I dobrze! Ciągle dawał rady i poprawiał – dużo wskazał błędów i uchybień. Jego sekwencje poprostu były zabójcze i już na drugi dzień ludzie nie podnosili rąk powyżej mostka 🙂

Jako, że byliśmy w Czechac to cały czas mieliśmy kontakt z tamtejszymi Graduados i innymi zaawansowanymi uczniami. Ciągłe dowcipy i wieczorne spotkania “kulturalne” doprowadziły do dobrej integracji – szczególnie z “kadrą” ABADA.cz i ABADA.sk. Do wyróżniających się należą: Graduados Ete i Latinho (Słowacja) oraz Alunos Berimbau i Rato, z którymi ciągle przebywaliśmy – szkoda tylko, że Ete musiał wyjechać wcześniej.  “Pozstali”, czyli Robocop, Big Baby, Atabaque, Pavão też cały czas “robili zwałe i bekę”. 🙂

Jedzenie nie było złe, choć obiady średnio przypadły nam do gustu (chyba nie jesteśmy przystosowani do Czeskiej Kuchni).

Aha! Wielkie dzięki dla wszystkich, a w szcególności dla właścicielki Junior Camp za to, że odpuściła nam opłatę z jeden nocleg 🙂

Mamy nadzieję, na powtórzenie wypadu w przyszłym roku 🙂 I już zbieramy siły ;]

Aha. Dlaczego słowo zaplanowany jest podkreśolne. No bo się okazuję, że za dwa tygodnie we Wiedniu prof. Pacoca organizuje mały meeting i bardzo gorąco nas zaprasza no to wydarzenie. Ciężko może być z  ludźmi (kasa i praca), ale jeśli tylko ktoś jeszcze się zgłości to ja pakuję manatki i jadę na południe! ;]

Oto garść fotek oraz (u góry) informacja dlla znajomych z innych krajów co tu trafią 🙂


Higher resolution photos can be found in the Galery (Zdjęcia)

No i na koniec piosenka obozu:

Skákal pes přes oves,
přes zelenou louku.
Šel za ním myslivec,
péro na klobouku.

Pejsku náš, co děláš,
žes tak vesel stále?
Řek’ bych vám, nevím sám.
Hop! a skákal dále.


Posted

in

by

Tags: