Informatyczny (bełkot) langłydż.

Czyli o czym i jak mówią prawdziwi studenci informatyki? Moduły i inny bezsens.
Jako, że mamy tydzień wariata na głowę zwala się wiecej projektów niż jest cegieł w murze chińskim. Może, dlatego wśród drugiego roku informatyki, ciągle słychać jakieś tajemnicze słowa i niezrozumiałe stwierdzenia. I nie jest to tak, że język, którym się posłgujemy jest trudny, bo słownictwo nasze jest dość podstawowe. Jednak jest w nim coś co odstrasza nawet matematyków.
Dziś miałem okazje posiedzieć trochę z Mateuszem i Michałem nad ich modułem B (co to jest? mniejsza z tym) na “Automaty i języki formalne” (popupalrnie zwane: automatami, dautami, daunami i logiką 2 i pół).
Otóż koledzy M i M (podobnie jak ja, ale mi się udało przejść ten etap bez większych problemów) z powodu drobnego nieporozumienia (albo poprostu złego funkcjonowania szarej masy odpowiedzialnej za pamięć) zapomnieli wziąć udziału w aukcji. Czym jest ta aukcja? Otóż, każdy kolejny moduł musi korzystać z rozwiązania napisanego przez kogoś innego w wcześniejszym module. I tak moduł B (obecny) musi być oparty o moduł A jakiejś innej grupy. Moduły są licityowane za wirtualne pieniądze podczas aukcji. Oboje panowie, przepraszam obywatele nie wzieli udziału w aukcji i jak ten facet czekający zimą na ostatni nocny autobus zimą zostali z automatem (modułem A) pod piękną nazwą “Zuo”.
Sam automat był prosty w obsłudze, bardzo szybki, ale nie działał 🙂 Więc Mateusz przesiedzial całe święta nad nim, aby móc go jakoś obudować, tak aby stał się zdatny. Jest taka teoria, która zakłada, że jeśli posadzi się nieskończenie wiele małp, przy nieskończonej ilości maszyn do pisania to powstanie co najmniej jedno dzieło Mickiewicza. I choć Coruja siedział, dzień w dzień, w pracy, w domu i w szkole to rozwiązanie, które otrzymał było niezgodne z zasadami DAUTów. Pech… Wtedy (dwa dni przed terminem) Michał wpadł na genialny pomysł rozwiązania problemu i przystąpili do realizacji.
Nie wiem czy, dlatego że są studentami, czy może w myśl zasady co masz zrobić dziś zrób pojutrze (będziesz miał dwa dni wolnego), chłopaki dziś siadły i zabrały się do składania Modułu B w całość. Wiedziałem, że to będzie ciekawe doświadczenie. Po za tym znam się troche na Ruby’m, więc dołączyłem się do nich, aby im pomóc. Dosiadła się jeszcze Ania (dzielna studentka Matematyki), której pobudki są nieznane, choć podejrzewam, że na Rubym się nie zna, więc chyba chciała się jedynie pośmiać.

Wiadomo, co się dzieje, gdy trzech facetów zaczyna dyskutować. Każdy w głowie ma obraz “typowej męskiej dyskusji”, latające przekleństwa, obecne wulgaryzmy i brak sensu. Teraz podnieście to wszystko do trzeciej potęgi, dodajcie trochę stresu (brak czasu, bo dziś deadline), doprawcie zimnem na dworze, a na koniec posypcie jeszcze kompletną głupawką, która pozostała po wcześniejszych zajęciach. Aha! Nie napisałem jeszcze, że tych trzech panów ma jako takie zainteresowanie w metodach walki, więc wszyscy oczekiwali latających rąk i nóg (od stołów). Co z tego wynikneło?
Hmmm, najpierw była “burza mózgów w szklance wody”, czyli trzech młodych facetów siedziało i patrzyło, to w monitor, to w sufit, czasami jeden wstał (tak dla efektu, bo wiadomo, że w głowie pustka) niemalże krzycząć Eureka. Jednak nasze próby naśladowania Archimedesa spełzły na niczym. Tak szczerze się zastanawiając podejrzewam, że jakbyśmy byli na miejscu Archimidesa to zabilibyśmy się zaraz, po wyskoczeniu z wanny potykając się o dywanik i rozbijając sobie głowę o gumową kaczkę, albo metalowy basen leżący na podłodze. Kiedy zaczeliśmy nasze mózgi rozgrzały się, i chyba były gorętsze niż kaloryfer w sali, który pomimo działania wszystkich 12 komputerów nie był wstanie podnieść temperatury powyżej 18 stopni.  I tak przekrzykując się Mateusz i Michał napisali program, który jeszcze mniej działa niż działał. Potem coś sie udało poprawić i gdy wychodziłem z sali (miałem jeszcze inne zajęcia na uczelni) wszystko wskazywało na to, że zaraz skończą. Cel był coraz bliżej. Pewnie tak blisko jak Chiny. A wiem, że Chiny są nie daleko, bo widuje codziennie Chińczyka jak tramwajem do pracy dojeżdza.

Gdy po angielskim byłem ubrany i gotowy do wyjścia z wydziału, zapaliła mi się w głowie lampka. Może, by tak zajrzeć do laboratoriów. I co? Nadal dzielny “A-team” siedział na swoich miejscach i rozmyślał. Jak zwykle rozwiązanie n problemów powoduje powstanie kolejnych 2^n innych problemów. Posiedziałem z nimi jeszcze pół godziny, a gdy już naprawdę nie miałem pomysłów jak im pomóc zdezerterowałem. Właśnie patrzę na GG i na opisie Michała nadal jest “na wydziale”, więc podejrzewam, ze dzielny studenci nadal walczą z Modułem B. Wiem, że są zdolni i wierze w ich siły, wiem też że napewno przed godziną 20:00 skończa. Później nie będą mogli wysłać rozwiązania. I zostaną jak ten Zabłocki na lodzie, czy jak tam było na imię temu aktorowi…

Aha! Cały wpis miał być poświęcony słownikowi informatyków, a krótki wstęp troche się rozrósł.  Oto kilka najbardziej popularnych zwrotów (niektóre wraz z tłumaczeniem), które dziś się pojawiły:

  1. “Jak zrobić …?” – Nie wiem o co chodzi.
  2. “Czekaj! Nie. Czekaj!” –  Nie wiem o co chodzi (ale udaje, że mam koncepcję).
  3. “Dobra, to już mamy!” – Nie wiem o co chodzi (o zrobiliście coś, ale ja nadal nie wiem jak to działa).
  4. “Co teraz?” – Nie wiem o co chodzi (pora na obiad, chyba się zamyśliłem).
  5. “Ja pi….e!” – Nie wiem o co chodzi (używane zamiast przecinka).
  6. “K…a!” – Nie wiem o co chodzi (równoznaczne przecinkowi).
  7. “No! I teraz to już z górki… K…a!” – Nie wiem o co chodzi (jestem pewien, że to co wymyślilem za działa, albo i nie).
  8. “I wszystko jasne” – Nie wiem o co chodzi (a gdzie tam!).
  9. “Gdzie jest tablica?” – Nie wiem o co chodzi (udaję, że nie widzę wielkiej białej płyty na ścianie).
  10. “Czy to jest Hash, czy Tablica?” – Nie wiem o co chodzi (używam mądrych słów, choć nie wiem co znaczą).
  11. “A! Bo to referencja jest, teraz rozumiem” – Nie wiem o co chodzi (A co to <przecinek> jest referencja?).
  12. “To musisz sklonować ten obiekt, żeby mieć kopie tego Hasha, a nie referencje na niego inaczej dodając tablicę….” – Nie wiem o chodzi (naprawdę!).

Nie wiesz o co biega w tych zdaniach powyżej? Nie martw się ja też, nie 🙂

Oho! Michał nadal jest na uczelni. “A-team” nadal walczy! Powodzenia.


Posted

in

by

Tags: