Po Mistrzowsku, wraz z Małgorzatą i Melanią.

Ostatnio zauważyłem ciekawą rzecz, że wszystkie moje posty stają się… hmmmm, jakby osobiste, a zawsz chciałem tego uniknąć, więc dziś będzie troszkę inaczej.

Przynajmniej postaram się.

Otóż jak zawsze, gdy kończy się rok ludzie robią jakieś podsumowanie, starają się zamknąć jakiś rozdział w życiu, albo chociaż napisać nowy akapit. Dziwi mnie to, że aż tak bardzo związani sa z datą 31 Grudnia, która to zamyka kalendarz Gregoriański. Dziś, odchodząc od osobistych rozważań, postaram się zrecenzować rok książkę Michaiła Bułhakowa pt. “Мастер и Маргарита”, a dla nas Polaków jako “Misztrz i Małgorzata”.
Zanim zajrzałem do tej pozycji (a zbierałem się przez ostatnie 4 lata), słyszałem wiele dobrego. Słyszałem, że mnie zaskoczy, że rozśmieszy, że bardzo poprawi mi humor. I co? No nie wiem co powiedzieć, bo gdy tak się głębiej zastanawiam (a to jest nie dobre!) to żadne z powyższych.
W głowie Bułhakowa musiała siedzieć ogromna ilość wiedzy i konswekencji w jej stosowaniu. Z jego dzieła można naprawdę wiele wynieść. Zarówno błyskotliwych obserwacji jak i niezbyt dobre wrażenie, o ludziach. Przypadł mi też do gustu obraz Szatana, który przez całą powieść jest obecny, ale właściwie nic nie robi. Owszem, na początku byłem lekko zmieszany, zawsze wyobrażałem sobie, że siły boskie nie powinny ingerować w ludzi i tego nie robią, bo nie muszą. A tutaj, sam Messer Woland jest na ziemii i sprawia nieszczęścia. Jednak pod koniec zrozumiałem, żę sam Woland, Szatan, Messer, czy jakkolwiek go zwą, nie musi nic robić. Czasami odzywa się i dyskutuje z wybranymi ludźmi i jego świtą. Cały bałagan, całe zamieszanie, które naokoło się pojawia jest efektem psot i żartów jego świty: Behemota i Fagota, których spokojnie można utożsamić z naszymi wewnętrznymi problemami i tymi małymi diabłami co nam za uszami siedzą i podpowiadają różne dziwne, częśto głupie i niebezpieczne, pomysły.

Natomiast z punktu widzenia naukowego,  takiego ścisłego, nie przejmując się eteryczna warstwą książki, muszę przyznać, że Bułhakow znów przedstawił się jako misztrz. W wielu momentach bohaterowie zachowują się tak jak zwykli ludzie, postawieni na przeciwko niezwykłych komplikacji, przeszkód. Ciekawe jest też to jak dokładnie opisuje techniki wykorzystywane obecnie przez iluzjonistów, hipnotyzerów, a nawet ekspertów z dziedziny NLP. Jeśli ktoś nie wie co to jest NLP to niech poszuka informacji na temat “Programowania NeuroLingwistycznego”. Niektórych sztuczek Behemota nie wstydził by się sam Derren Brown, który chyba wzorował się na postaci Wolanda.

Czy mnie ta książka rozśmieszyła? Nie. Szczerze mówiąc, ani razu się chyba nie uśmiałem w trakcie jej czytania. Choć, często miałem uśmiech na twarzy, ale raczej ten kwaśny. Myślałem sobie, co robi z nami współczesny świat, gdy w koło tyle reklam, ukrytych symboli, doszukiwania się “prawdy”. Co by się stało, gdyby nagle w Poznaniu (gdzie mieszkam) pojawił się tajemniczy profesor Mistycyzmu i Magii i zapragnął zorganizować Bal Pełni Księżyca, czy bylibyśmy wstanie mu się przeciwstawić, nie! Źle to wyraźiłem, jemu się nie da przeciwstawić, ale czy bylibyśmy wstanie wyjść bez szwanku z tego spotkania? Chyba znów, trochę za daleko wybiegam w rejony osobistych rozważań.

A co ma do tego Melania? Otóż dziś jest “sylwester” i wszyscy świętują imieniny sylwestra zapominając, że dziś mają również swój dzień św. Mariusz i św. Melania. Ale to nie jest takie proste.
Nazwa Sylwester wzięła się od Papieża Sylwestra II,  który napisał list do wiernych.  Podobno w 999 roku ludzie wierzyli, że w noc z 31 Grudnia 999 na 1 Stycznia 1000-ego roku zakończy się świat.
Jednak, gdy rok 999 się skończył ludzie w Rzymie (i w innych miastach Europy również) wylegli na ulice zaczęli świętować. 1 Stycznia Sylwester II wygłosił orędzie “urbi et orbi” (miastu i światu), które od tego czasu stało się tradycją papieską. W Polsce obchodzimy sylwestra od XIX wieku.
I tak jak zakończył się świat w 1000 roku, tak jak skończy się nasz w 2012 (ach Ci Majowie! wiedzieli, że będzie Euro w Polsce), tak jak zakończył się w 2000. Ciekawe tylko jak poradzimy sobie z problemem roku 2038 🙂

A ja zamykam książkę, odkładam na półkę i jak Iwan Bezdomny, rozpoczynam nowy rok pełen optymizmu. Nie myślę o tym co zrobiłem źle, inaczej! Nie wracam do tego co zrobiłem źle i staram się nie robić tego więcej. A moje postanowienie nowo roczne?
Będę dostępny na GG 🙂

A cały rok można zamknąć najpiękniejszym, najbardziej cynicznym, sarkastycznym, ironicznym i “w ogóle” (takie lubie!) cytatem z Mistrza i Małgorzaty:

Tak, człowiek jest śmiertelny, ale to jeszcze pół biedy. Najgorsze, że to, iż jest śmiertelny, okazuje się niespodziewanie, w tym właśnie sęk!


Szczęśliwego nowego roku!


Posted

in

,

by

Tags:

Comments

Leave a Reply