No i już za chwilę Wigilia, a mnie coś opętało na przemyślenia. Zamiast myśleć o karpiu, który za chwilę (no dobra! może nie taką chwilę) zamieszka w moim żołądku, albo o tym wypatrywaniu pierwszej gwiazdki. Ciekawe czy ktoś to jeszcze robi?
Przy okazji, w tym roku patrzcie na zachód, gdzie zobaczymy Jowisza, albo Wenus Chociaż to planety, to też ładnie wyglądają. A jak będą chmury spójrzmy na wschód. Na czerwonego Aldebarana, to już gwiazda.
Wracając do tematu, to zastanawiam się co ten rok mi przyniósł. I tak szczerze to sam nie wiem. Było sporo radości, trochę smutku, trochę zaskoczenia. Wiem, że sporo dowiedziałem się sam o sobie, ale też o innych ludziach. Nauczyłem się też sporo 🙂 Jak naprawić kanapę, jak zamaskować dziurę w kafelkach, czy też jak przeklinąć tak, żeby nikt nie słyszał. I choć rok jeszcze nie minął to poza potopem (tfu! tfu! odpukać), spłyneły na mnie w tym roku wszystkie plagi. Był pożar elektryki, była szarańcze (choć troche mniejsze, ale też nie fajnie), była awaria gazu, była awaria pralki, była awaria zaworów od wody, była… (chyba opuszcze ten fragment)
Dużo tego było. Było też wiele ciekawych, choć czasami dość pokręconych sytuacji. Wiem, że wiele z rzeczy, które mi się w roku pański 2008 przytrafiły zwykły szary człowiek uzna za złe, albo nie będzie wstanie się zgodzić z moją opinią, że to nie były “złe” zdarzenia (czym jest “złe zdarzenie”?).
Moje pokręcone poczucie humoru oraz nauka życia (ahhh, już 22 lata siedzę w oślej ławce i próbuję się czegoś nauczyć), pozwalają (i podpowiadają żebym tak zrobił) mi spojrzeć na ten mijający rok bardzo pozytywnie. W końcu nadal się uczę, przepraszam studiuję! Chyba nawet dobrze jak zabrakło mi tylko 0,01(6) średniej oceny do stypednium naukowego. Rozwijam się w capoeira (choć nie tak szybko jakbym chciał) i nawet ktoś to docenił (medale na Jogos Poloneses). Nawet to, że ostatnio przeżyłem duży wstrząs, który chyba sam spowodowałem, nauczyło mnie wiele. Mam też dziwne przeczucia, że chodząca mi po głowie piosenka Oasis – Wonderwall. Nie! To właściwie sam refren mi siedzi w głowie. Ale to już jest. No nic poczekamy zobaczymy.
Ok! Rok podsumowany. Rozdział pt. 2008 chyba zapisany do końca. Pora siąść i pisać kolejne rozdziały mojej telenoweli. Jeszcze tak na koniec udało mi się wyskoczyć na miasto. Zanim zamarzły mi palce, udało mi się zrobić parę zdjęć. Nie jestem z nich całkowicie zadowolony (jak z każdej mojej pracy), ale mogą być tutaj umieszczone 🙂
Może jak się zmobilizuję to uda mi się coś jeszcze w tym roku tu uploadować. Mam parę pomysłów. Na przykład może w końcu dotrę na Stary Rynek 🙂 No i moje piękne tytuły zdjęć, jakże romantyczne.
(pełne rozmiary dostępne na stronie Fotografia)
I choć ten FPix S700 nie jest dobry na imprezy (jako przykład mogę podać zdjęcia, które robiłem na urodzinach w Cafe Czekolada – wczoraj), to do miasta, w plener, przy niskich czułościach i odpowiednim oświetleniu, bardzo ładnie działa 🙂
Szkoda tylko, że ten konwerter tak kaszetuje i rozmywa obraz. No, ale czego się spodziewać po sprzęcie zaprojektowanym do zupełnie innego typu urządzenia. Brakuje mi też czasu naświetlania dłuższego od 4 sekund. W zdjęciach nocnych czasami to bardzo zmienia efekt zdjęcia.
Ale ogólnie jestem zadowolony.
No nic. Pora iść spać.