W ten weekend naprawdę wiele wydarzyło się w moim życiu. Nie moge ukryć, że cała impreza była chyba jednymi z lepszych warsztatów na jakich kiedykolwiek byłem. Nie tylko, dlatego że przyjechał do nas założyciel grupy i jeden z największych capoeristas na świecie – Mestre Camisa.
Szczerze trochę się obawiałem, że będzie mniej więcej tak jak podczas Festival’u Explosao, gdzie gwiazdy zaćmiły esencje Capoeiry. Jednak przydomek (który cytowany jest na każdej polskiej stronie ABADA Capoeira) “technik światowy” do czegoś zobowiązuje. Treningi nie był ciężkie kondycyjnie, ale zawierały to wszystko co ważne. Dużo ćwiczeń baz dla początkujących (z szczegółowym ich opisem) oraz bardzo ciekawe techniki dla zaawansowanych (obrona przed kopnięciami i coś na kształt wstępu do cintur). A potem piękna, spójna, energetyczna ceremonia Batizado e Troca de Cordas. Udało mi się zdobyć parę bardzo fajnych zdjęć z “sławami” ABADA, szkoda, a może na szczęście, że było ich tak mało. Dlaczego na szczęście? Prawdopodobnie większa ilość uniemożliwiłaby nam jakąkolwiek grę, a warsztaty stałyby się pokazem. Tu można było czuć, że są to warsztaty dla nas, zwykłych ludzi. Owszem rodas były bardziej kierowane do ludzi z wyższymi cordas (laranja i w górę), ale to tak zawsze jest na dużych imprezach.
Teraz mogę śmiało ponarzekać! Jestem trochę zrozpaczony kiedy widzę jak ludzie mają mało samokrytycyzmu, o co mi chodzi? Otóż podczas zmiany sznurów zobaczyć można było ludzi, którzy nie potrafią poprawnie wykonać podstawowych technik i nie chodzi o to, że się czepiam. Wydaje mi się, że np. ułożenie rąk w ginga jest zawsze takie samo. To znaczy różni się styl i charakter róznych osób, ale gdy lewa noga jest z tyłu to lewa ręka broni twarzy (ew. klatki piersiowej – choć to nie jest dobre). Podczas Troca de Cordas przekonałem się, że trzy lata trenowania (bo tyle średnio trwa “zdobywanie” corda laranja e amarela) to za mało, żeby to zrobić dobrze. Potem jeszcze słyszałem, wiele innych komentarzy i zdań, które naprawdę podminowały moją wiarę w ludzi.
Wiem, że rozwój jest najważniejszy i należy poznawać nowe techniki, elementy – ciągle roziwjać się. Ale gdy ktoś kto trenuje 15 miesięcy po otrzymaniu corda Amarela (drugi stopień), decyduje się poświęcić swój czas na akrobacje zamiast na Capoeira, ręce opadają. Szczególnie, że wiele technik tej osoby wymaga “drobnego podrasowania” (i to jest zamierzony eufemizm). Ale nie przejmuję się innymi co twierdzą, że (cytat) “Nie mają czasu na głupoty” [sic!].
Po drugiej stronie tej barykady jest wiele osób, które powinny otrzymać Cordas, ale nie chcą. I już nie chodzi o ich słabą wiarę swoją technikę, bo za Capoeirą przecież chowają się inne wartości oraz umiejętności. Tak jak powiedział Mestre Camisa – “Capoeira to wiele sztuk w jednej sztuce”.
I znów marudzę. No nic idę poprawić swoją marną capoeire, szczególnie kontry na Martelo, bo mnie ostatnio Verdugo parokrotnie “punktował” w roda, a może sobie to odpuszczę w końcu to są głupoty. W załączeniu parę zdjęć z róznych aparatów ;-).